Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2019

Krótka historia o zabijaniu – "Mnich" Tadeusza Bartosia

— Przecież nie po to się żyje, żeby dać się zabić. Powiedz! — Ja żyję, żeby ratować. Tak mówi pracownik szpitala wojskowego do swojej żony w opowiadaniu „ Śmierć wrogom ojczyzny ” Barbary Sadurskiej. Opowiadanie zostało opublikowane w grudniowym Miesięczniku ZNAK (nr 775), którego hasłem przewodnim jest "wierzę, wątpię, odchodzę". Tym razem nie będzie o opowiadaniu, choć jest bardzo dobre, poruszające. Nie nawiązuję do niego jednak bez przyczyny. Będzie o powieści Mnich. Historia życia, którego nie było Tadeusza Bartosia (2019, Wydawnictwo Marginesy). To również historia z motywem "wierzę, wątpię, odchodzę" i z postulatem "nie po to się żyje, żeby dać się zabić". Zostańmy konkretnie przy temacie śmierci i zabijania – bo czemuż by nie? Będę się starała, żeby było ciekawiej niż u Organka . Sadurska w swoim opowiadaniu pisze o nacjonalizmie, a Bartoś o monastycyzmie chrześcijańskim – niby dwie różne bajki, ale przecież w niektórych miejsca

Dziki Wschód

Lublin to zamek, targ, autostrada, jebitny maszt z flagą Polski, centrum handlowe i ogródki działkowe tuż obok siebie. W Lublinie na najbardziej reprezentatywnej ulicy stoi szopka, a z jej głośników ryczy "Cicha noc" w wykonaniu Budki Suflera. Wyjeżdżając z Lublina, człowiek zastanawia się, czy Lublin jest prawdziwy i to jest w Lublinie najlepsze (ale tylko wtedy, gdy patrzysz z zewnątrz). A Rejowiec Fabryczny to wcale nie miasto poety, to ta postapokaliptyczna przedwojenna cementownia i wagony węgla z Bogdanki widziane zza umorusanych szyb niezwykłego zjawiska, jakim jest szynobus. Żeby dojechać szynobusem z Krasnegostawu do Lublina trzeba najpierw przejechać 18 km w zupełnie przeciwnym kierunku, do Rejowca Fabrycznego. W Rejowcu Fabrycznym zazwyczaj stoi się dziesięć minut. Maszynista przesiada się z jednego końca szynobusa do drugiego i cofa się w kierunku Lublina. I jest zajebiście. Konduktor potrafi tak sprzedać newsa o podwyższce cen biletów,

Czysto musi być

— O! Patrz jaka wielka flaga! — wykrzykuje z wyrazem chłopięcego zachwytu na twarzy. — Robi wrażenie! W Lublinie na jednym rondzie w centrum, koło zamku, jebnęli na rocznicę niepodległości gigantyczny maszt z flagą Polski za kilkaset tysięcy złotych. Jego flaga łopocząca na wietrze rozrzewnia, ja przeżywam krótki moment derealizacji. Siedzę sflaczała w samochodzie pędzącym ku barwom narodowym, czy tego chcę, czy nie. Flaga rośnie, rośnie i rośnie nam przed oczami. Barwy narodowe biorą we władanie przednią szybę samochodu, potem przesuwają się w górę, aż w końcu znikają poza nasze pole widzenia, co przyjmuję z ulgą. On natomiast pogrąża się w błogiej zadumie. 🚘 🌨 🇵🇱 🌨 🚘 Przyjechaliśmy zbyt wcześnie na dworzec. Jest zimno, niebo wygląda jak szary glut, pada śnieg, jestem naburmuszona i nie chce mi się żyć, więc nie idziemy zwiedzać lubelskiej starówki, nie idziemy na gastro z blaszanej budy, nie idziemy się cieszyć tymi nielicznymi wspólnie spędzonymi c