Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2021

O leżeniu

Żyćko teraz to bardzo Infinite Jest , a szczególnie Hal Incandenza i jego faza horyzontalna. Wybitny uczeń, obiecujący tenisista, intelektualista, geniusz. Takie tytuły osiąga się w pozycji wertykalnej – w pozycji zdobywców, zwycięzców, w pozycji ruchu, wzrostu, w pozycji sportowca na boisku. Nawet jak siedzimy nieruchomo nad tymi książkami i artykułami i esejami, to kręgosłupy, głowami ukoronowane, pną się do góry, mniej lub bardziej zgięte.  Hal przechodzi kryzys i ten kryzys przejawia się tym, że coraz bardziej zaczyna zwracać uwagę na płaskie powierzchnie i coraz więcej czasu spędza w pozycji horyzontalnej – na leżeniu, spaniu, jaraniu, rozmyślaniu. Na byciu nieproduktywnym. Na byciu bezsilnym. Na zawalaniu kariery sportowej i naukowej. A koniec końców (który to koniec w Infinite Jest jest przeniesiony na sam początek) Hal jest też przygniatany do podłogi w kiblu przez rosłych facetów, rozpłaszczony, unieruchomiony, obezwładniony, uznany za szaleńca.  Druga z głównych postaci Infi

Mobilność

Kolejny dzień pozwalam sobie na bycie maksymalnie zdekoncentrowaną, choć powinnam teraz zakuwać na egzamin z lektoratu. Sama już siebie nie rozumiem. Jest ze mną źle? Czy może to, co mnie dopadło – niemoc i rozkojarzenie – jest normalne i powszechne w tej dobie pandemicznej? Może za dużo rozmyślam, a powinnam po prostu zęby zacisnąć i przez to przebrnąć? Chociaż zęby mocno są już starte i zniszczone, niedługo nie będę miała czego zaciskać. Bruksizm jest chorobą-metaforą.  Co najmniej kilka opcji do rozważenia: a) Na wsi przestało mi zależeć na wykształceniu, przyszłości i mojej miejskiej, inteligenckiej tożsamości. Dlatego sobie odpuszczam tuż przed finałem studiów, dlatego nie potrafię się zmotywować.  b) Popadłam w apatię albo anhedonię; nie jest ze mną aż tak dobrze, jak mi się wydaje.  c) Nie wytrzymuję stresu i zamarzam jak jaszczurka, zamiast docisnąć gazu z tym wszystkim i mieć z głowy Uniwersytet Jagielloński. d) Nie stoję pod ścianą, nie ma naglącej zewnętrznej motywacji, n

#historieludowe

Tydzień temu pojawiło się tematyczne wydanie Dwutygodnika: HISTORIE LUDOWE . Temat w ostatnich latach dość popularny w pewnych kręgach. Wydanie przekładu Powrotu do Reims (2019) Eribona było strzałem w dziesiątkę ze strony Karakteru: nastąpiło wzmożone podjaranie zazwyczaj marginalizowanym tematem podziałów klasowych. Autor zagościł na polskich festiwalach literackich. Można było sobie nawet obejrzeć wirtualny spektakl (taki sobie, imho) z Jackiem Poniedziałkiem odgrywającym Eribona. Francuski filozof i socjolog stał się u nas gwiazdą. Rok później Radek Rak wygrał Nagrodę Nike za powieść Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli (2019), ukazującą zdemonizowaną postać chłopskiego buntownika z bardziej przychylnej strony. W 2020 wyszła również popularna, szeroko omawiana Ludowa historia Polski Leszczyńskiego, a teraz jeszcze Chamstwo Pobłockiego. I pomiędzy jednym a drugim, a trzecim, a czwartym, pojawiły się na rynku inne ważne książki, non-fiction jak i powieści, o ch

Wegetariański rant – J. M. Coetzee "The Lives of Animals"

Omawialiśmy na jednych zajęciach fragmenty The Lives of Animals (1999) J. M. Coetzeego. Omawialiśmy je jako przykład nowoczesnej literatury par excellence . Chodzi m.in. o zatarcie granicy między fikcją a rzeczywistością.  Bohaterką noweli jest Elizabeth Costello, słynna australijska pisarka, która na stare lata angażuje się w temat ochrony praw zwierząt. Przybywa na Appleton College w  Massachusetts , gdzie jej syn, John, pracuje jako adiunkt. Zaproszono ją, by wygłosiła serię gościnnych wykładów i poprowadziła zajęcia z zakresu animal studies. John zajmuje się fizyką i astronomią, więc obszar działalności jego matki jest mu dość odległy. Co tu owijać w bawełnę: humanistyczne animal studies wydają się dość niepoważne wobec nauk przyrodniczych. John mierzy się również z pewnym dyskomfortem w związku z wizytą jego matki, gdyż wśród jego uczonych kolegów krąży opinia, jakoby Elizabeth trochę się odkleiła. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wejdzie na aulę i palnie coś, co ich jedyn

A Refusal to Mourn the Death

Jest około 9:30. Stoję na ulicy. W oddali słychać już syreny. Sąsiadka z naprzeciwka podchodzi pod bramę, żeby zapytać się czy to do nas. Kiwam głową. Przyjeżdża karetka. Wysiada dwóch gości i jedna babka. Biegną na miejsce przez błoto i kiedy dobiegają, od razu stwierdzają, że nie było po co się spieszyć. Tak jak myślałam, ale Siostra Sandra i tak próbowała reanimować go do samego końca. Jedna przez drugą opowiadamy, że Wujek Mariusz lubił wypić, że wczoraj od rana balował i że nie wrócił na wieczór do domu. Wydają się bardziej zainteresowani mną i Siostrą Sandrą niż trupem. Rozglądają się wokół i rejestrują tę Polish Gothic scenerię: ceglana stodoła, azbest, zagracone podwórko, zabytkowa sławojka, której jakoś do tej pory jeszcze nie rozebrano. Pies Misiek plącze się nam pod nogami.  Same mieszkamy w tym domu? Wujek mieszkał z nami? Wydają się zaskoczeni i zaniepokojeni, przynajmniej tak odczytuję te uniesione brwi nad maseczkami. Może nawet poczułabym się upokorzona (ang. mortifie

Rok Alkoholizmu Pańskiego

    – Coś miałam powiedzieć i zapomniałam... – Ajajaj... – A! Że z kawą trzeba przystopować. Oglądałam jakiś filmik na Jutubie, że kofeina znacznie dłużej się rozpada niż przyjęło się o tym popularnie mówić. Więc jak wypijesz ostatnią kawę o 18:00, to po czterech godzinach nadal będziesz miała te 50% kofeiny w organizmie. Dlatego lepiej jest pić ostatnią kawę tak o 14:00, jeśli chodzisz normalnie spać. Ja chodzę spać o 3:00, więc mogę sobie pozwolić na picie kawy wieczorem .  Oczywiście nie wiedziałam, czy nie plecę głupot, bo nie pamiętałam już danych z tamtego filmiku. Nieważne.   – No ale ogólnie to przez to człowiek budzi się rano zmęczony, właśnie przez tę kofeinę, którą wydalasz w ciągu nocy. Organizm nie może się wtedy prawidłowo zregenerować i nie masz później energii. To nie jest tak, że nie możesz w nocy spać od kawy czy coś, tylko właśnie czujesz się następnego dnia zmęczona. I tak samo jest z jedzeniem późno w nocy. Niby ostatnio nie piję dużo kawy, tak dwa-trzy kub